piątek, 6 czerwca 2014

Porozmawiaj z Nim

Do tego wpisu przyczyniła się dzisiejsza Msza Święta, a konkretnie ludzie, którzy na niej byli. Jestem daleka od oceniania, ale naszła mnie taka refleksja: jak się modlić? Czy zawsze wiemy, jak rozmawiać z Najwyższym? Z Jego Synem? Czy mówić formułki, czy modlić się własnymi słowami? Jak ubierać w słowa to, co mamy Ojcu do powiedzenia? Mówić patetycznie czy traktować modlitwę jak rozmowę? Czy modlitwa wpływa jakoś na nasze życie? Czy doskonali nas?
Postaram się ująć to jakoś w słowa.
Zapraszam.




"A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani. Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie." (Mat. 6,5-8) 

Obłudnicy modlący się w synagogach to dzisiaj dewoci. Przede wszystkim religijność na pokaz nie jest miła Panu. Kiedyś popadłam w coś takiego, nosiłam krzyż początkowo manifestując swoje poglądy, potem robiłam to już dla samego buntu, nie dla własnego zbawienia. Kiedy dotarło to do mnie, było mi wstyd, ale najważniejsze, że w ogóle dotarło. Kiedy robimy coś na pokaz, nie jesteśmy szczerzy, ponieważ chcemy przypodobać się ludziom, nie Bogu. To ich spojrzenie jest dla nas ważniejsze niż spojrzenie Stwórcy. Modlitwa więc przestaje być modlitwą, ponieważ szczerość i prawdziwość naszych intencji jest tutaj najważniejsza.
Bóg wie, czego potrzebujemy, dlatego nie musimy bawić się we wzniosłość, używając górnolotnych pojęć. Wszechwiedzącemu się nie zaimponuje swoimi umiejętnościami czy wiedzą. Nie mamy Mu zresztą zaimponować, mamy Go potrzebować i wiedząc jak jesteśmy krusi i słabi, prosić o łaskę. 
Ktoś sobie może zadać pytanie: Jeśli Bóg wie, czego potrzebuję, po co o to prosić? Ojciec chce, żebyśmy doszli sami do tego, czego chcemy i jakie są nasze potrzeby. Mamy po prostu umieć poprosić, On chce żebyśmy do Niego przyszli. Sprowadzając Go do ludzkiej formy - kocha nas i bardzo za nami tęskni, czeka na rozmowę z nami. Kiedyś przeczytałam gdzieś jakieś słowa, kreowane na słowa Jezusa - "każdego wieczoru, kiedy patrzę jak śpisz, zastanawiam się czy jutro znajdziesz czas, żeby ze Mną porozmawiać. " Niezwykle mądre i adekwatne do rozważań na temat potrzeby modlitwy.

Uważam, że modlitwa jest po prostu rozmową. Czasami możemy ją postrzegać jako monolog, ale jeśli przyjrzymy się bliżej to nie jest zwyczajna rozmowa, gdzie wypowiada się tylko jedna strona. Często zdarza mi się otwierać Pismo Święte na stronach, gdzie słowa naprawdę są adekwatne do mojej aktualnej sytuacji, pomagają mi. Słowa księży, książki katolickie - wszystko to jest jakby odpowiedzią na moje łzy, lęki i żale. Wszystko to, co powiedział Jezus, żywoty świętych i Stary Testament jest odpowiedzią na wszystkie pytania, nawet te, których jeszcze nie zdążyliśmy zadać, ponieważ On wie, że kiedyś o nie zapytamy.

"Powiedział im też podobieństwo o tym, że powinni zawsze się modlić i nie ustawać," (Łuk. 18,1) 

Tu znowu opowiem, jak to wygląda z mojego doświadczenia. Kiedy się modlę, jest mi łatwiej. Staję się jakby lepszym człowiekiem, moje sumienie staje się bardziej wrażliwe. Przykładowo - kiedy się nie modlę na wiele grzechów nie zwracam uwagi. Modlitwa jest dla mnie ostoją, ulgą, pocieszeniem, bo wiem, że on słucha. Która jest najpiękniejsza? Mam dwie ulubione - Ojcze nasz oraz Wierzę w Boga. Poza uczuciem łaski i ulgi jestem jeszcze niesamowicie dumna, że mam takiego Ojca.
"Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi...". Niesamowicie mocne słowa. Nie mogę się lękać nikogo, skoro ktoś taki się o mnie troszczy. 
Zawsze mnie to pociesza i jakoś wzmacnia duchowo. Z racji tego, że przeszłam w swoim życiu wiele, dużo osób mnie zraniło, nie miałam nikogo innego, teraz wiem, że właśnie Jego najbardziej potrzebuje, reszta jest pomocna, ale nie niezbędna, natomiast On jest dla mnie powietrzem. To może dziwne w moim wieku, ale nie boję się śmierci. Czekam na spotkanie z Nim, twarzą w twarz. Staram się cały czas żyć w stanie łaski uświęcającej, żeby być gotową na Jego Przyjście, ponieważ śmierć spotyka nas wtedy, gdy się jej nie spodziewamy. "Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna" (ks. Jan Twardowski Śpieszmy się)

"Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu, A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie" (Filip 4,6-7)

Wiem ze swojego doświadczenia, że Bóg wysłuchuje naszych modlitw, a jeśli coś nie będzie tak i to, o co się modlę nie stanie się, wiem, że widocznie nie byłoby to dla mnie dobre, a więc cieszę się mimo wszystko. Zaraz napiszę, do czego zmierzam.
"Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą." 
(Mat. 7,7-8)

Moja mama źle się czuła. Modliłam się do Boga, żeby wyzdrowiała. Zaczęły się poważne bóle, ja dalej się modliłam. Przyznaję, że w pewnym momencie zwątpiłam, czy On w ogóle słucha. Bóle były okropne i mama poszła do szpitala. Wycięli jej co trzeba i teraz jest coraz lepiej. Lekarz powiedział, że był to ostatni dzwonek, bo wiele lat rośnie w jej jamie brzusznej torbiel. Gdyby nie ból, udusiłaby się. Czasami po czasie widzimy Jego działanie, bo On wie wszystko, a my widzimy w miarę obiektywnie tylko tu i teraz, przyszłości nie znając.

Papież Franciszek o modlitwie pięciu palców:
1. Kciuk jest palcem, który jest najbliżej ciebie. Zacznij więc modlitwę modląc się za tych, którzy są ci najbliżsi. Są to osoby, które najłatwiej sobie przypomnieć. Modlić się za tych, których kochamy to słodki obowiązek.

2. Sąsiedni palec jest palcem wskazującym. Pomódl się za tych, którzy wychowują, kształcą i leczą. Oni potrzebują wsparcia i mądrości by prowadzić innych we właściwym kierunku. Niech stale będą obecni w twoich modlitwach.

3. Palec środkowy jest najwyższy z palców. Przypomina nam o naszych przywódcach, liderach, rządzących, tych, którzy mają władzę. Oni potrzebują Bożego kierownictwa.

4. Kolejny palec to palec serdeczny. Zaskakujące, ale jest naszym najsłabszym palcem. Przypomina nam on by modlić się za słabych, chorych, strapionych i obciążonych problemami. Oni potrzebują twojej modlitwy.

5. W końcu nasz mały palec, najmniejszy ze wszystkich. Powinien on przypominać ci o modlitwie za siebie samego. Kiedy zakończysz modlić się za cztery grupy wymienione wcześniej, twoje własne potrzeby ujrzysz we właściwej perspektywie i będziesz gotów by pomodlić się za siebie samego w sposób bardziej prawdziwy i skuteczny.

Sposób jest moim zdaniem naprawdę dobry, niby banalny, ale wiele może nauczyć.
Na koniec odpowiem na pytanie, co jest według mnie lepsze - formułki czy własne słowa. Myślę, że jedno i drugie jest niezmiernie potrzebne. Słowa modlitw ułożonych wcześniej mają w sobie mądrość oświeconych. Nie chodzi o to, aby je klepać. Powinniśmy je poznawać, doświadczać w swoim życiu i kierować się nimi. Wtedy każdy wyraz w takiej modlitwie zyskuje znaczenie. Postaraj się analizować każde słowo w formułkach, nadawać im coś swojego, myśleć, zastanawiać się, pogłębiać.
Natomiast jeśli chodzi o modlitwę własnymi słowami, jest moim zdaniem prostsza, ponieważ właśnie nasza. Wtedy łatwiej jest nam się "wczuć", gdyż słowa są dla nas aktualne.
Starajmy się nie ograniczać modlitwy do proszenia, dziękujmy, rozmawiajmy, ofiarowujmy Bogu swój czas. On dał Ci 24 godziny w ciagu doby, Ty poświęć Mu chociaż chwilę, kilkanaście minut, to chyba niewiele, prawda?
Ja staram się, staram - ponieważ jeszcze tego nie umiem - aby całe moje życie było modlitwą. Każde zadanie wykonuję na chwałę Boga, jakby to było coś, od czego zależą losy świata. Wysyłam do Niego akty strzeliste. Czym one są? To krótkie myśli, które wysyłamy do Boga, a które już można uznać za modlitwę. Przykładowo czytamy informację o czyjejś śmierci i mówimy "Panie, zmiłuj się nad nim" i już jest to modlitwa za duszę zmarłego - coś pięknego i niezwykle potrzebne.

***
Mam nadzieję, że to moje bazgranie komukolwiek coś daje, ostatnio mam mniej czasu, ciągle siedzę w szpitalu, od ósmej rano, do siódmej wieczorem i znalezienie chwili na napisanie czegoś tutaj graniczy z cudem ;)

Pozdrawiam
Z Panem Bogiem!


5 komentarzy:

  1. Nasz stary proboszcz mówił, żeby modlić się jak dzieci z czystym sercem i wiarą wtedy zostaniemy wysłuchani :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdemu na początku jego drogi z Bogiem zdarza się tak zwana "nadgorliwość neofity". I mniej więcej 9/10 chrześcijan z tego wyrasta, tak jak wyrasta się z dziecięcych śpioszków. Ja np. w pierwszych dwóch latach po nawróceniu bardzo pokazywałam innym, jak to się różnię, nie chciałam nawet jeździć do pewnych miejsc, bo uważałam, że mogłabym się nimi skalać...
    Gorzej, jeśli z tego się nie wyrasta i wtedy powstaje fanatyzm.
    Modlitwa nie jest magią, nasze słowa Bogu nie są potrzebne, On przecież jest Stwórcą i ma cały Kosmos. Modlitwa jest dla nas. Jest takie powiedzenie: z kim przestajesz, taki się stajesz. I moim zdaniem ono dotyczy modlitwy, bo modlitwa to nic innego, jak środek utrzymania bliskiej relacji z Jezusem Chrystusem. Im ta relacja głębsza, tym bardziej jesteśmy do Niego podobni. Wiadomo, póki żyjemy tu na Ziemi, nigdy nie będziemy doskonali w 100%, ale to jest cały, trwający wiele lat proces...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny post
    módlmy się z serca:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Modlitwa jest ważna, zwłaszcza jak ktoś oddalił się od Boga i tylko ona jest jakąś nicią, która nas z nim wiąże

    Fenko-Łucka, to cały czas ja ;)

    OdpowiedzUsuń