niedziela, 14 grudnia 2014

Panie Jezu, pójdziesz ze mną na zakupy?

Zrozumiałam, że często piszę tutaj bez Ducha Świętego. Cóż, za głupota, przecież piszesz o Bogu, wielu mogłoby powiedzieć. Otóż nie. Piszę o Bogu, ale bez Boga. Dotarło to do mnie dopiero dzisiaj. Dopiero, kiedy zacznę słuchać Jego głosu podczas pisania tutaj postów, coś z tego będzie.

Na początek dzisiejszych rozważań bardzo chciałabym, żebyście czegoś posłuchali. Słucham tej pieśni dzisiaj setny raz i wiecie jakie budzi we mnie emocje? Rozgrzewa mnie od środka, szczególnie początek, kiedy słyszymy tylko gitarę. Ta pieśń jest tak ciepła i tak żywa. No właśnie żywa. Pełna Boga i Ducha Świętego.

Oto ta piosenka - Duchu Święty, przyjdź i rozpal nas


Specjalnie to konkretne zdjęcie. Są rożne opinie na temat serialu "Biblia" oraz filmu "Syn Boży", jednakże mnie uderzyło jedno - niesamowicie ciepłe oczy aktora grającego Jezusa, do takiego nikt nie boi się przyjść, z takim Przyjacielem, Opiekunem, Zbawicielem można iść na zakupy.

wtorek, 9 grudnia 2014

Nic jednak nie wiem

Dzisiaj moja pycha została zdeptana po raz kolejny. I dobrze! Niech ucieka, natrętna. Uświadamiam sobie ostatnio, że ciągle pysznie stwierdzam, że o wierze to wiem sporo. No bo przecież rozmawiam na temat wiary, wiem kto kim w Piśmie Świętym jest no i znam wiele biografii świętych. No i co? Nie wiem nic...
Dzisiaj podczas prozaicznych czynności, chyba wstawiałam pranie, uświadomiłam sobie, że jeśli ktoś myśli, że wie dużo, to tak naprawdę nie wie absolutnie nic. Ciągle za czymś gonię, ciągle chcę zaimponować Bogu. A czym mam niby zaimponować Istocie, ktora stworzyła cały wszechświat? To trochę śmieszne. To tak jak mrówka, która idzie ze słoniem po moście i mówi "ale dudnimy". Nawet jeśli Bóg pozwala komuś czynić cuda, to przecież to dalej Bóg, a nie ta osoba, która jest zaledwie narzędziem.

No i wracając do tematu przewodniego moich rozważań - pisałam już tutaj o modlitwie, a dzisiaj chcę napisać raz jeszcze, bo zupełnie inaczej ją pojmuję, pewnie za rok znowu będzie to inne. Jak mówiłam, nie jestem idealna, nigdy nie będę, właśnie dlatego chcę powtarzać tematy wpisów wraz ze wzrastaniem. Żeby ta nieszczęsna pycha całkiem mnie opuściła! Nie lubię jej!



Znowu parę nieudolnych słów w moim wykonaniu - zapraszam

środa, 3 grudnia 2014

Trud i piękno powracania


Niestety moja przerwa trwała dłużej i okazała się bardzo ciężkim okresem w moim życiu. Po śmierci mamy, jak wiecie pojechałam do pracy nad morze, puściły wszystkie moje wewnętrzne blokady i oddaliłam się znacznie od Pana Boga. Trwałabym w tej ciemności, gdyby nie nowy ksiądz w mojej parafii, który otworzył mi oczy i przede wszystkim serce. Pokornie wracam znów.

Zastanawiałam się, czy mam dalej prowadzić tego bloga, skoro jestem taka nieidealna, taka grzeszna i słaba w swojej wierze. Doszłam jednak do wniosku, mam nadzieję, że to odpowiedź Pana Boga, że właśnie dlatego powinnam tego bloga prowadzić, bo czy są na świecie ludzie idealni? Mam nadzieję, że daję z siebie coś Wam, wiem jednak na pewno, że dużo mi samej dawało prowadzenie tej strony, otwierało mnie na łaskę Ducha Świętego.



Dzisiaj chciałabym napisać o fragmencie z Pisma Świętego o trędowatym, którego Pan Jezus uleczył. Dlaczego ten fragment? Wczoraj na spotkaniu Odnowy w Duchu Świętym, ksiądz Bogusław przeczytał nam ten fragment i zostawił nam go do rozmyślań.