poniedziałek, 5 maja 2014

Dobre, lepsze... Ale zawsze warto!

Zadaniem pisarza, poety, aktora, piosenkarza czy reżysera jest stworzenie dzieła, które poruszy tłumy, da wiele do myślenia. Dzisiaj proces komercjalizacji pogłębia się tak bardzo, że wydaje się "rzeczy" (świadomie nie nazywam tego sztuką) łatwe, miłe i przyjemne. Słuchacz, czytelnik czy widz musi wybierać, ślepo błądzić między sprzedajnym chłamem i prawdziwą sztuką.
Dzisiaj postaram się wymienić kilka filmów, które miały duży wpływ na moje życie. Nie jest tego dużo, ale wymieniam tylko te prawdziwe "kolosy", o których nigdy nie zapomnę.

Nie będę bawiła się w recenzje, możecie znaleźć sobie takie w internecie, streszczę tylko, jakie były moje wrażenia.




1. "MALOWANY WELON"


Film jest niezwykle barwny. Mimo, że akcja rozwija się powoli, dodaje to filmowi uroku. Na pewno nie jest to miła bajka o szczęściu i pięknej miłości. Obejrzeliśmy ten film na religii, absolutnie nie żałuję. Miłość rozwija się z czasem, ludzie czasami mogą się nienawidzić. Krajobraz, który otacza głównych bohaterów czyni całość prawdziwym dziełem sztuki. Moja miłość do Edwarda Nortona urodziła się właśnie po obejrzeniu tego filmu. Nie ma tu pięknych aktorów, hollywoodzkich pocałunków, typowej, schematycznej akcji. Może nie można tu mówić o całkowitym zaskoczeniu, ponieważ wiele wskazuje na taki, a nie inny rozwój wydarzeń, ale to wpasowuje się w całość.
Można powiedzieć o specyfice klimatu dzieła. Nie dzieje się za dużo, można powiedzieć, że jest dość statyczny, ale traktuje o relacjach międzyludzkich. Mimo że wiele filmów to romanse, tutaj nie można nadać mu tej niechlubnej nazwy. Absolutnie nie jest to romans. To byłoby zdecydowanie niedopowiedzeniem.

Wiele osób wypowiada się o tym filmie niezbyt pozytywnie, wręcz uważa się, że jest spłowiały. Myślę, że wiąże się to z niezrozumieniem filmu, gdzie nie ma szybkich zwrotów akcji i każdy nie śpi z każdym.
Moja ocena - 8/10

2. "GDYBY JUTRA NIE BYŁO"

Jest to film bollywoodzki, aktorstwo może nie zasługuje na Oskara, jednakże żaden film nie dał mi nigdy tyle do myślenia. Już sam tytuł jest mocny - co byś zrobił gdyby jutra miało nie być? Niby banalne pytanie, tematyka też oczywista, jednakże wplątanie bohaterów w dość brutalne sytuacje daje do myślenia. Na początku się śmiałam, Aman to był ciekawy mężczyzna, potem resztę przeryczałam jak bóbr. Neina jest katoliczką, modli się do Chrystusa o ratunek dla jej rodziny, o Anioła. Właśnie taki Anioł się zjawia, w postaci młodego mężczyzny, który swoim radosnym i beztroskim podejściem do życia zdobywa serca wszystkich mieszkańców dzielnicy. Niestety w życiu nic nie jest takie łatwe.
Niby banalne, ale jest w tym coś, co nie daje o sobie zapomnieć.

Moja ocena: 9/10

3. "ZIELONA MILA" 


O tym filmie chyba nie muszę opowiadać, wiele się o nim mówiło, a świetna rola Toma Hanksa tylko zwiększa ilość pochlebnych opinii na temat ekranizacji książki Stephena Kinga.
Oczywiście płakałam, no płaczliwa ze mnie kobietka, ale nie o to chodzi. Skazany na śmierć mężczyzna był dobrocią. Pomijając wątek jego magii, był całkowitą dobrocią, bez jakiegokolwiek zakłamania, zazdrości, zawiści czy złości. Odczuwał cierpienie ludzi, dla niego było to zbyt dużo, chciał odejść. Po tym filmie nie mogłam zbyt wiele powiedzieć o swoich odczuciach, ponieważ w sumie nie miałam pojęcia, jak określić emocje z nim związane. Być takim człowiekiem, do takiego Człowieczeństwa dążyć, powinien być to cel każdego człowieka bez względu na wyznanie. Zielona mila to dzieło nie tylko o skazańcach, to dzieło o miłości Boga do nas, która zamknięta została w jednym z ludzi, którzy musieli iść na śmierć.

Dodatkowo ukazuje innych bohaterów, ich cechy, zachowania, które dotyczą każdego z nas, sytuacja w jakiej się znaleźli odkrywa nasze najgorsze, najgłębiej ukryte złe nawyki, uczynki i pragnienia.

Moja ocena - 9/10

4. JUDASZ

Nie chodzi tu nawet o to, że film traktuje o losach Chrystusa. Jest wiele takich filmów i wszystkie są piękne. Jednakże ten film... jest w nim coś, czego inne z nich nie mają. Wielu aktorów grało Chrystusa, ale ten aktor ma coś takiego w oczach, nikt inny tego nie ma, nie można tego zagrać. W momencie kiedy Judasz zadaje mu trudne pytania, gdzie jest jego Ojciec, skoro nie może uratować nawet zamordowanego Jana, dobroć i smutek na twarzy aktora mnie po prostu powalał.
Dodatkowo namalowany jest tu portret Judasza, juz nie tylko jako zdrajcy, ale pogubionego człowieka, którego Chrystus bardzo kochał. Wytłumaczone jest, czemu miłosierny Bóg mu nie wybaczył. Ponieważ ten się zabił, nie chcąc tego miłosierdzia. Dobra, wiele filmów  o tej tematyce oglądałam, ale jeszcze raz podkreślę - aktor, który gra Chrystusa, coś nie do opisania. Niesamowity człowiek i ta jego twarz, pełna dobroci  i ciepła. Taki właśnie jest nasz ukochany Jezus. Reszta aktorów gra średnio, nie powaliła mnie Maryja, ponieważ nikt nie pobije Maryi z "Pasji" Gibsona.

Moja ocena - 10/10

5. ŚW. FAUSTYNA




Nie wiedziałam za dużo o św. Faustynie przed obejrzeniem tego filmu. Dopiero film zmotywował mnie do poczytania jej dzienniczka. Od tego czasu modlę się Koronką do Miłosierdzia Bożego i to właśnie ona stała się dla mnie wzorem i to ją naśladuję. Jest kobietą, którą chciałabym się stać. Oczywiscie pomijam już jej "kontakt" z Chrystusem, chodzi też o umiłowanie pracy i modlenie się wykonywanymi czynnościami na chwałę Boga. Jeśli ktoś z Was nie oglądał tego filmu, gorąco polecam, stał się dla mnie wyznacznikiem tego, jak żyć.
Oczywiście już wcześniej była to Ewangelia, ale zobaczenie tego "w realizacji" jest łatwiejsze i bardziej budujące. Faustyna daje mi siłę, kiedy jest mi ciężko, kiedy modlę się za dusze czyśćcowe i za całą ludzkość.

Moja ocena: 10/10


***
Wpis głównie dla Łucki, ale może inni również skorzystają. Tylko pięć, bo nie chciałam zasypywać informacjami, na pewno jeszcze pojawi się jakiś wpis dotyczący filmów.



2 komentarze:

  1. Jak tylko zobaczyłam pierwsze zdanie, od razu wiedziałam, że to dla mnie xD Bardzo Ci dziękuję za ten post i za te filmy, które polecasz, choć czuję niedosyt - chciałabym więcej ;) Oglądałam Kal ho naa ho, naprawdę warto, piękny film... Chyba najlepszy z bollywoodzkich. Zielona mila już nieraz leciała w TV ale czytałam tylko książkę, która zresztą bardzo, bardzo mi się spodobała i też wycisnęła łzy z oczu... Muszę sobie te tytuły zapisać i obejrzeć w wolnej chwili :)
    Musze przyznac, że musiałaś mieć wielkie samozaparcie, skoro od osoby krytykowanej przez młodszych doszłaś aż do finału ogólnopolskiego konkursu, to jest coś! Naprawdę podziwiam. Sprawa z moim hiszpańskim ma się tak, że kiedy mam już chwilę czasu na naukę, to po prostu mi się nie chce, bo chcę odpocząć po tym ciągłym kuciu na studia. I nie motywuje mnie już nawet myślenie, że dzisiaj angielski nie wystarcza na rynku pracy... Mam plan przysiąśc do hiszpana na wakacjach, nadrobić całoroczne braki i tak dalej, ale co z tego wyjdzie... I jak je nadrobię, skoro jeśli przyjdzie sesja, to nie zamierzam na hiszpanski chodzic tylko sie uczyc... Nie wiem. Rozsądek podpowiada mi, że nie powinnam rezygnować, ale tak trudno się zmusić... Cóż, nie potrafię się nawet zmusić, by wykorzystać wolne chwile na to, co zawsze kochalam i było dla mnie najwazniejsze - pisanie, więc tym trudniej zmusic mi się do dodatkowej nauki...

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, gratuluję matury! ;) ja też miałam zdawać wos, ale zrezygnowałam po całym roku chodzenia na fakultet bo juz nie mogłam zdzierzyc tego przedmiotu xD tak samo jak historii - miałam te dwa przdmioty zdawać tylko dlatego, że byłam w klasie o takim profilu. Ale historie zdałam - na 48% tylko, dlatego podziwiam, że mierzysz aż w tak wysoki wynik :)

    OdpowiedzUsuń