wtorek, 13 maja 2014

Odwieczna bitwa

Dzisiaj przerywam na chwilę cykl artykułów o czystości, aby jak najszybciej odpowiedzieć na wiadomość od czytelniczki bloga.


***



Mimo braku stresu, leżąc na łóżku myślę o maturze, bo na drugi dzień pierwszy egzamin, język polski. Wewnętrzny spokój ogarnia mnie całą i nagle pojawia się zadziwiająca myśl: " może pomodlić się do Boga za maturę". Zaczyna się.. Wewnętrzna bitwa dwóch odmiennych i niezgodnych osób. Dokładnie obrazuje to reklama osoby, na której barkach siedzi aniołek i diabełek. To jak walka między rozumem, a sercem. Każde z nich mówi Ci coś innego. Próbują przeciągnąć Cię na swoją stronę za wszelką cenę. Boga nie ma w moim życiu już od dłuższego czasu, zatem kto wygrywa? Diabełek. Po co coś zmieniać skoro może być tak jak jest, przecież tak jest dobrze. Słyszę: "Przecież jesteś silna, niezależna, po co Ci Bóg? Rozmowa z Nikim pomoże Ci? Czy ona coś zmieni?". Przekonywujące, bo przecież jest dobrze. Odpuszczam, ide spać, a na drugi dzień już o tym nie pamiętam.









"Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz." (Mt 10, 34 – 39)


Rozpoczęłam tym fragmentem z Pisma Świętego, dokładniej z Nowego Testamentu, żeby pokazać słowa Jezusa - nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemie. Jezus nie chce, żebyś łudziła się, że na ziemi jest pokój. Jezus przyniósł Ci miecz, którym masz walczyć. Codziennie toczona jest o Ciebie bitwa pomiędzy szatanem, a Jezusem. O co walczą? O Twoją duszę. Jezus chce dla Ciebie życia wiecznego, natomiast szatan chce udowodnić Bogu, że nie jesteś godna jego miłości. Szatan, diabeł to w tłumaczeniu oskarżyciel. Kusi Cię, aby pokazać Ci Twoją słabość.

Kiedy trafia na kogoś wahającego się, mówi - "
Przecież jesteś silna, niezależna, po co Ci Bóg? Rozmowa z Nikim pomoże Ci? Czy ona coś zmieni" . Może robić to na dwa sposoby - zapewniając Cię, że Boga nie ma, że to Nikt, albo mówić Ci, że jesteś taka niezależna, silna, że sama dasz sobie radę. W raju wąż tłumaczył Ewie, że Bóg ja ogranicza, chce ją oszukać, stawia wręcz ją na równi ze Stwórcą. To samo robi z Tobą - "Przecież jesteś silna, niezależna, po co Ci Bóg?". Każdego wieczora, nie tylko przed maturami, Bóg czeka na Ciebie. Kiwa do Ciebie zachęcająco i zaprasza do modlitwy. Obok Ciebie, trochę bliżej aktualnie, stoi diabeł, który mówi Ci, że jesteś silna, niezależna, Bóg nie jest Ci do niczego potrzebny, modlitwa i tak nic nie da. Ani jeden ani drugi do niczego Cię nie zmusza, to Twoja decyzja, co zrobisz. Szatan jest nazywany w Piśmie Świętym ojcem kłamstwa:

"Waszym ojcem jest diabeł i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa" (J 8,44)


Wracając do samej modlitwy, sprawdźmy, co mówi o tym Katechizm Kościoła Katolickiego:

        Modlitwa jest darem łaski, lecz zawsze składa zdecydowaną odpowiedź z naszej strony, ponieważ ten, kto się modli, walczy przeciw sobie, otoczeniu, ale przede wszystkim przeciw postępom kusiciela, który czyni wszystko, by odwrócić człowieka od modlitwy. Walka modlitwy jest nierozłączna z postępem duchowym, Każdy modli się tak, jak żyje, ponieważ każdy żyje tak, jak się modli. (KKK 572)

Jak więc wynika z tego fragmentu - modlący się walczy przeciw sobie. Sprzeciwia się zmęczeniu, zniechęceniu, być może długo trwającej modlitwie suchej. Czym jest modlitwa sucha? Czasami nasza wiara jest niezwykle silna, modlitwa żarliwa, jednakże częściej modlitwa staje się sucha, nie ma w sobie dawnego żaru. To dla nas wielka próba, musimy w niej wytrwać. Kiedy miłość między dwojgiem ludzi kwitnie, nie jest sztuką się kochać. Sztuką jest kochać drugą osobę, kiedy jest ciężko, przychodzą problemu, dawny żar miłości wygasa, ciało partnera staje się mniej atrakcyjne z wiekiem. Miłość jest MIMO WSZYSTKO, a nie za coś.
Modlący się walczy przeciw otoczeniu. W dzisiejszych czasach żarliwi katolicy nie cieszą się popularnością. Świat biegnie coraz szybciej więc nie ma czasu na "głupią wiarę". Modlący się, który nie wstydzi się tego powiedzieć głośno, może być z różnych stron gnębiony.
Kuszenie kusiciela już wyjaśniłam, ale jeszcze dodam, że bardzo często mnie kusi, kiedy mam iść się pomodlić. Traktuje to jako ostatnią deskę ratunku, ponieważ kiedy już zacznę, nie będzie miał do mnie dostępu. Piekło nienawidzi naszych modlitw.

Musisz zapamiętać, że te wszystkie  pochlebstwa o Twojej sile i niezależności to są kłamstwa. Bez Boga jesteś słaba. Ile błędów w swoim życiu popełniłaś? Ile razy kogoś zraniłaś? Ilu rzeczy nie wiesz? Wielu, prawda? Ponieważ jesteś słaba i bez Boga narażona na ataki. Pomału pojawia się u Ciebie pycha. Czujesz się silna i dlatego nie chcesz przyjąć Bożej miłości, która jest zarezerwowana dla tych słabych.
Nie chodzi mi oczywiście o to, żebyś się teraz dołowała i mówiła, że jesteś beznadziejna. Jesteś warta najwięcej, drogo zostałaś kupiona, jak mówi Pismo, Jezus oddał za Ciebie życie, ale nie możesz uczynic sama sobie Bogiem. Pamiętaj, że to On jest Ci potrzebny, żeby żyć w miłości, kochać siebie i świat, akceptować wady i zalety, docenić każdy dzień. Kiedy zrozumiesz, że jest w Tobie potrzeba Boga, wszystko stanie się łatwiejsze.

Zacznij od modlitwy. Codziennie parę zdań do Boga. Dla Ciebie najlepiej byłoby modlić się własnymi słowami, jak sądzę. Jak się modlić?

Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. (List św. Pawła do Rzymian 8, 26).
Niepokojące jest to, co napisałaś o obecności Boga w Twoim życiu. On zawsze jest w Twoim życiu. Kiedy byliśmy dziećmi, mówiliśmy mamie, że już jesteśmy tacy duzi, możemy iść się bawić z dziećmi i nie potrzebujemy jej obecności. Czy nie zaglądała cały czas, czy wszystko z nami w porządku? Mimo, że myślimy, że jesteśmy tacy samodzielni, Bóg wie, że jeszcze go potrzebujemy, zagląda, czy wszystko z nami w porządku. On czeka, żebyś go do siebie zaprosił. Dlaczego teraz go nie czujesz? Bóg nie chce się wpraszać do Twojego życia na siłę. Musisz go zaprosić. 

Jezus w Ewangelii nie przychodził do domu, dopóki nie został zaproszony. Niektórzy martwili się, że mają bałagan w swoim domu, wstydzili się tego, ale Jezus chciał przyjść do tych osób.

Teraz mówi do Ciebie - masz bałagan w tym swoim sercu, ale nie wstydź się, zaproś mnie, a razem jakoś tam posprzątamy. Jeśli tylko się zgodzisz, Jezus wparuje do Ciebie z zestawem mioteł i płynów do sprzątania i pomoże Ci ogarnąć ten nieporządek. Jednak najpierw musisz pozwolić mu wejść do swojego domu. 
Dzisiaj jest dobrze. 
To częste słowa, które wypowiadają ludzie, kiedy tłumaczą swój brak modlitwy. Nie czekaj, żeby było źle! Ciesz się, że dzisiaj jest dobrze i dziękuj Bogu. Popularne "Jak trwoga to do Boga" jest niezwykle prawdziwe. Mimo wszystko nasz Pan cieszy się, że do niego przychodzisz w potrzebie, ale większa jest jego radość, kiedy umiesz dziękować.
Wiara to nie tylko prośby, ale też umiejętność bycia wdzięcznym za to, co dostajesz.
Czy przyjaciel jest potrzebny tylko wtedy, gdy coś od niego chcesz? Chcesz też być przy nim, kiedy jest dobrze. Tak samo jest z Bogiem. Tęskni za Tobą i obawia się, że już Go nie kochasz.
"O Jezu, Boże wiekuisty, dziękuję Ci za niezliczone łaski i dobrodziejstwa Twoje. Niech każde uderzenie serca mojego będzie nowym hymnem dziękczynienia ku Tobie, Boże. Każda kropla krwi mojej niech krąży dla Ciebie, Panie; dusza moja - to jeden hymn uwielbienia miłosierdzia Twego. Kocham Cię, Boże, dla Ciebie samego" (Dz. 1794).



Jeśli mogłabym Ci coś poradzić, codziennie wieczorem dziękuj. Za co? Za wszystko. Za uśmiech mamy, dobry obiad, miłą rozmowę, ciekawy film. Z czasem zaczniesz być w tej modlitwie dziękczynnej całkowicie szczera, zaczniesz zauważać, że skoro dziękujesz, to musisz mieć za co. Zauważysz, że dziękujesz Temu, który Ci to ofiarował. 

Jeszcze tylko polecę Ci do posłuchania kilka piosenek:

1. Jesteś dobry
https://www.youtube.com/watch?v=mCvW_2qigh8

2. Podaj rękę
https://www.youtube.com/watch?v=61LLSVgkm5U

3. Zaufaj Panu
https://www.youtube.com/watch?v=_rE01GNjpZs

4. Schowaj mnie
https://www.youtube.com/watch?v=0CSCTeU3_aU


***
Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłam. W razie wątpliwości, zachęcam do dyskusji w komentarzach.
Z Panem Bogiem!

7 komentarzy:

  1. Widzę, że nie jesteś daleko od Królestwa Bożego. Uznanie własnej słabości, grzeszności, to pierwszy krok, by oddać Chrystusowi wszystko.
    Bardzo cieszy mnie to, że czytasz Biblię :)
    Widzisz, myślę, że dlatego wielu Polaków myśli o modlitwie i Bogu tak, jak myśli, z tego względu że tutaj większość osób zna tylko religię - pewien system wierzeń i praktyk. Nie znają natomiast Boga. Zobacz choćby na telewizję czy popularne portale w sieci - jest w nich bardzo dużo informacji o religii, ale Boga w nich nie ma.
    Życzę Ci wzrastania w wierze i błogosławię.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ile błędów w swoim życiu popełniłaś? Ile razy kogoś zraniłaś? Ilu rzeczy nie wiesz? Wielu, prawda?"- trafiasz w sedno. Nie wiem dlaczego to wszystko wywołuje u mnie pojawianie się łez na policzkach. Wyobrażam go sobie stojącego pod moimi drzwiami, ja z jednej strony, On z drugiej. Nadal walczę, bo siedzę na łóżku w pokoju i się nie ruszam, żeby mu otworzyć. Może łatwiej będzie w jego domu? Przecież tam szatan nie zagląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Brak podpisu..już to naprawiam. Karolina.

      Usuń
    2. Jeśli Ty Go nie wpuścisz do swojego domu, On nie otworzy Ci bram swojego.

      "Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą.
      Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! " (Mt 7,13-14)

      Jeśli Ty nie dasz Bogu wejścia do Twojego życia, szatan zawsze będzie miał do Ciebie dostęp, już na wieczność.


      "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.
      Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą."
      (Mt 7, 7-8)
      KOŁACZĄCEMU OTWORZĄ - musisz tego chcieć, modlić się o wejście do Jego Domu. Inaczej to Bóg nie będzie do Ciebie zaglądał, a nie szatan.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Myślę, że zrobiłam krok, o którym bardzo chce Ci powiedzieć.
      Wczoraj przed snem zaczęłam rozmawiać z Bogiem, bo modlitwą to niestety nie można tego nazwać. Co powiedziałam niech zostanie między mną i Nim, ale to co czułam było straszne. Jak już kiedyś Ci mówiłam, bardzo boję się "zjaw", duchów, a najbardziej szatana. W tamtym momencie zaczęłam bać się we własnym domu. Czułam się źle, nieswojo, jakby ktoś tu był. Przestraszyłam się, wstałam, okrążyłam cały dom, nic nie widziałam, więc położyłam się do łóżka i dalej mówiłam do Boga. Strach nie minął, ale starałam się na nim nie skupiać. Nie wiem jakim cudem zasnęłam, bo nie pamiętam nawet, żebym pożegnała się z Bogiem.

      Usuń
    4. Droga Karolino!
      Rozmowa z Bogiem to jest właśnie modlitwa. Nawet słowa "Boże weź mnie ogarnij, bo nie mogę już wytrzymać" można nazwać modlitwą.
      Miałam kiedyś tak samo. Szatanowi nie podoba się to, że zaczynasz zwracać się do Boga, ponieważ już miał Cię w swoich sidłach. Nie przejmuj się tym, ja również kiedyś czułam obecność kogoś za mną za każdym razem kiedy się modliłam. Rozmawiałam o tym z moim przewodnikiem duchowym i powiedział mi, że powinnam modlić się modlitwą do Michała Archanioła.
      Oto ona:

      Święty Michale Archaniele,
      broń mnie w walce przeciw złości i zasadzkom złego ducha
      bądź mi obroną, niech mu rozkaże Bóg, pokornie o to prosimy.
      A Ty, książę wojska niebieskiego,
      szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz krążą po świecie,
      mocą bożą strąć do piekła.
      Amen.

      Jeśli ją znałaś, to bardzo dobrze, jeśli nie, naucz się jej i mów zawsze wtedy, kiedy się boisz.
      Znasz historię Annelise Michele, czyli filmowej Emilii Rose - ksiądz, który modlił się za nią, a nawiedzały go wtedy złe duchy cały czas, modlił się właśnie tą modlitwą.

      Pozdrawiam
      PS: Postaram się dodać jakis post w najbliższym czasie na temat takich zjawisk.

      Usuń
  3. Od siebie dodam, w kwestii modlitwy - jakoś niedługo po swoim nawróceniu znalazłam się w kiepskim położeniu. Tak złym, że zaczęłam wątpić w to, czy w ogóle Bóg jest. Mało brakowało, a zostałabym agnostyczką.
    Wtedy, pewnej nocy, powiedziałam tak: "Boże, jeśli jesteś, jeśli istniejesz, pomóż mi rozwiązać moje problemy!".
    I stało się: stopniowo, miesiąc po miesiącu, tydzień po tygodniu, te problemy zaczęły znikać... Czasem jakby "same z siebie", a czasem za pośrednictwem innych ludzi, których (jak wierzę) Pan wtedy użył.
    Ot i tyle :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń