sobota, 24 maja 2014

Pornografia (nie) jest trendy - świadectwo

Pornografia - wizerunek osób lub przedmiotów o cechach jednoznacznie seksualnych utworzony z zamiarem wywołania pobudzenia seksualnego lub podniecenia u osób oglądających.

Przed przeczytaniem tego postu odpowiedz na kilka pytań:
1. Chcesz zobaczyć w filmie porno swoją córkę?
2. Podoba Ci się to, że Twój mężczyzna oglądając inne nagie kobiety, masturbuje się?
3. Nie czujesz się czasami gorsza/gorszy od tych idealnych kobiet/mężczyzn grających w filmach pornograficznych?
4. Czy po zaspokojeniu się seksualnie, nie przyszła do Ciebie taka myśl "To, co oglądałem/am było chore!"
5. Czujesz się brudny/-a po obejrzeniu filmu pornograficznego?
6. Ukrywasz swoją "tajemnicę" przed wszystkimi?
7. Widzisz, że to co oglądasz jest coraz "cięższe"?
8. Wstydzisz się powiedzieć o tym na spowiedzi?





Jeśli odpowiedziałeś chociaż na jedno pytanie twierdząco, zapraszam. Jeśli nie widzisz w tym problemu, zapraszam tym bardziej. 


Rozpocznę od świadectwa osoby uzależnionej od pornografii, której udało się wyjść z tego. Dzisiaj mówi, że bez Jezusa nie dałaby rady.

"Byłam małym dzieckiem. Właściwie nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to, co robię jest złe. Miałam może z 11 lat. Bzdury mówi ten, który twierdzi, że uzależnienie od pornografii to domena mężczyzn. Mnie to męczyło wiele lat. Zaczęło się od gazet pornograficznych. O dziwo gazet, gdzie pojawiały się sceny homoseksualne. O dziwo od razu wiedziałam, że do tego powinnam się masturbować, aby osiągnąć większą przyjemność. Na początku każda taka "sesja" kończyła się "nagrodą" w postaci orgazmu. Nie wiedziałam jaki wpływ będzie na mnie miało to w przyszłości, ale o tym zaraz. W pewnym momencie czasopisma znalezione w piwnicach bloku, w którym mieszkam, nie wystarczały. Ze szkoły wiedziałam, że są strony internetowe, gdzie będę mogła znaleźć coś interesującego. Zaczęłam szperać i wyszperałam swoją zgubę. Rozpoczynałam od rzeczy lekkich, potem to już mi nie wystarczało. W pewnym momencie potrafiłam godzinę oglądać jakiś film, żeby móc wreszcie się zaspokoić. Robiłam to nocami, kiedy wszyscy już spali. Było mi głupio, wiedziałam, że nikomu o tym nie powiem.

"Jutro to rzucę!"
Największym moim problemem było ciągłe wmawianie sobie, że rzucę uzależnienie jutro, w wakacje, po bierzmowaniu, po spowiedzi, a teraz już ostatni raz. Mijaly wakacje, wiele lat temu miałam bierzmowanie, spowiadałam się kilkanaście razy i co? Nic się nie zmieniało. Tymi słowami próbowałam usprawiedliwić ten kolejny raz, który niczego nie zmieniał. Nie, właściwie zmieniał - było coraz gorzej.


"Nic mi nie jest"
Wiedziałam od zawsze, że osoby uzależnione mówią, że mogą rzucić to kiedy chcą, ale jakbym w ogóle się z nimi nie utożsamiała. Szukałam w internecie informacji o uzależnieniu i kiedy np. znalazłam informację, że uzależniony słabo się ukrywa, już byłam spokojna, że mogę dalej to robić, bo nigdy nie zapomniałam usunąć historii. Kiedy teraz o tym myślę, wydaje mi się to, co najmniej głupie. Wiedziałam, że dzieje się ze mną coraz gorzej, Materiały, po które sięgałam były pełne przemocy i przedmiotowego traktowania kobiet. Jako kobieta nie powinnam tak do tego podchodzić, ale im bardziej sponiewierana była kobieta, tym bardziej mnie to podniecało. Nigdy nie przenosiłam tego w życie, nikomu o tym nie mówiłam. 
Wstydziłam się. Wpłynęło to na moje zachowanie, stałam się wulgarna i moje pojęcie seksu się zmieniło. 

Byłam na siebie wściekła, ale z drugiej strony nic nie chciałam zrobić z tym wszystkim. Wiedziałam, że zrobię to kolejny raz, ale zawsze mówiłam, że do jakiegoś czasu będę grzeszyła, a potem koniec. "Muszę się napatrzeć do wakacji, bo więcej tego nie zrobię". To było chore.

Zaczęłam się z tego spowiadać, ale nic to nie dawało. Przestawałam na chwilę, a potem zaczynałam znowu. Nie mogłam patrzeć moim rodzicom w oczy. Nie miałam nigdy z nimi specjalnego kontaktu, ale bez względu na nasze relacje, nie mogłabym moim bliskim powiedzieć, że robię coś tak obrzydliwego.

Jezus mi pomógł!
Jezus mnie wyleczył. Udało mi się pokonać to uzależnienie. Jak to zrobiłam? Wstąpiłam do Ruchu Czystych Serc. Miało to miejsce kilka lat temu. Na początku to chyba był strach, że kiedy mówię modlitwę zawierzenia i przysięgam, że nie sięgnę po pornografię, to tak musi być, bo inaczej skończę w piekle. Może nawet to nie wynikało z mojej chęci, a właśnie ze strachu. Potem doszło zrozumienie, że teraz mogę korzystać z internetu przy innych osobach, nie muszę kasować historii i najgorszy grzech ze mnie "zszedł". Siedział mi na plecach i coraz bardziej ciążył, wędrowałam przez życie przy samej ziemi.

Dzisiaj jest mi niezwykle ciężko. Świat nie pomaga uzależnionym od pornografii. Po pierwsze każdy uważa, że to nic złego, a moja stara, zła część osobowości radośnie przytakuje, każąc wrócić do dawnych nawyków. Po drugie zewsząd otacza nas golizna, a to nic dobrego dla takiego człowieka. Włączy się taką ViVę czy inny kanał i "alkoholik zaczyna wąchać wódkę". Jest to dobry wstęp do dalszych poszukiwań w internecie. Na pewno utrudnia mi to walkę. Ciężko jest mi nawet zmienić kanał, ale kiedy już to zrobię, czuję ulgę, ponieważ wiem, że to była słuszna decyzja."




***
Autorką świadectwa jest Sylwia. Bardzo sympatyczna dziewczyna, która na gg opisała mi swoją historię i pozwoliła na jej publikację.

Brawo za odwagę, aby walczyć!

Pozdrawiam
Z Panem Bogiem!

9 komentarzy:

  1. "Wędrowanie przez życie przy samej ziemi". Niezwykle poetyckie określenie. Podoba mi się. Myślę, że aby odfrunąć od ziemi, trzeba zrozumieć, że Boże Miłosierdzie jest silniejsze od grzechu. Natomiast by to próbować zrozumieć nie tylko na poziomie rozumowym, ale przede wszystkim poczuć całym swoim jestestwem, to często musi minąć wiele długich miesięcy, a nawet lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, Jeśli człowiek zapomni albo nie będzie wiedział, że miłosierdzie Boga stoi przed jego sprawiedliwością (o czym mówi św. Faustyna). zgubi go to, ponieważ w nikim nie będzie miał oparcia. Najważniejsze to przyznać, że się nawaliło i poprosić o pomoc w wyjściu z nałogu.

      Usuń
  2. Nie słyszałam jeszcze o uzależnieniu od pornografii, widać, że od wszystkiego się można uzaleznić, nie ciekawa sprawa, brawo za wytrwałość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno było o tym bardzo głośno. Uzależnienie od pornografii jest o tyle gorsze od innych, że uzaleznia się fizycznie ale i psychicznie. Dochodzi do tego często uzależnienie od masturbacji, co wiąże się z silnymi doznaniami, więc ciężko z tej przyjemności zrezygnować.

      Usuń
  3. A najciekawsze jest to, że tak naprawdę większość fanów pornografii to mężczyźni. Tu mamy świadectwo kobiety, ale kiedyś czytałam, że 90% tych, którzy oglądają porno filmy itp. to faceci.
    Seks sam w sobie nie jest niczym złym, ale wyjęty spoza Bożego kontekstu (małżeństwa) potrafi wyrządzić niezłe szkody, i to zarówno fizyczne (np. choroby weneryczne, AIDS), jak i psychiczne.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, zazwyczaj są to mężczyźni, ale nie chcę, żeby zapomniano całkowicie o kobietach. Często poradniki dostosowane są typowo dla mężczyzn. Seks jest stworzony po to, aby człowiek mógł w udziale ze swoim ciałem okazywać miłość swojej drugiej połówce, ale masz rację, poza kontekstem wyrządza szkody.
      W uzależnieniu od pornografii najgorsze są momenty, kiedy gubi się delikatność i wchodzą wszelkiego typu dewiacje. Odbija się to później na związkach.

      Usuń
  4. Pornografia - to jeden z najbardziej wyniszczających i pustoszących życie ludzkie nałogów. Tylko tak niewielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jest to też wstydliwy nałóg i mało jest osób, które będą otwarcie mówiły, że były uzależnione i jak z tym walczyły.

      Usuń
  5. Pomerdala Ci sie bawelna z komunikacja... Chce byc dobrze zrozumiany... Nie neguje tego ze istnieje uzaleznienie od pornografii i masturbacji, nie neguje ze to jest wyniszczajace ani nie neguje ze wykrzywia obraz swiata. Ale wsadzanie do jednego worka wszystkich osob majacych nawet niewielki kontakt z nia i tych uzaleznionych to wybacz ale ci sie cos po...balo

    OdpowiedzUsuń